WYSPA i MIASTO KORČULA czerwiec 2007 tekst - I.Rek zdjecia - I. Rek, wybrane R. Rek i A.Rek Relacja z wyjazdu w dniach 6-18.06.2007
do nie całkiem słonecznej Chorwacji
termin -
6-18.06.2007
historia,
lokalizacja i opis ciekawych miejsc - w odnośnikach,
Droga
Poczatek wyjazdu
jak zwykle, Warszawa 6 rano i trasa katowicka do Cieszyna. Jest sobota,
bardzo przyjemnie sie jedzie. Pierwszy posój planujemy w oklocach Pszczyny
wrestauracji
innej niż wszytskie
(McDonalds Granica
- jak zwykle kwestia pokazania paszportów i już jesteśmy po czeskiej stronie.
Za przejsciem zatrzymujemy się przy budkach w których zakupujemy winiety
- za złotówki (własciciele raczej niechetnie przyjmuja korony). Przy wyjeżdzie
na ponad 7 dni najbardziej opłaca sie zakup miesięcznej co kosztuje mniej
niż dwie 7 dniowe. Oferuja tu również wietki austriackie ale to zostawiamy
sobie na jutro. W małym kiosku obok znajduje sie rowniez kantor. Wymieniam
złotówki na korony po kursie identycznym jak w Warszawie.
Mikulov
kamera internetowa strona miasta (j.polski) lokalizacja Jadąc z Brna zegnamy się z autostradami i juz zykła dwupasmówką ze wszystkimi jej ograniczeniami (predkość) zbliżamy sie do celu na dzień dzisiejszy - miasteczka Mikulov. Po drodze kontemplujemy malownicze widoczki z drogi biegnacej groblą przez jezioro Vodni Nadrz Nove Mlyny (zobacz zdjecie na maps.google). Szczególnie uroczo prezentuje się kosciólek na maleńkiej wysepce. Szkoda - brak jakichkolwiek parkingów ne pozwala na dłuzszy postój. Samo miasto widać już z daleka - malowniczo połozone na jednym ze wzgórz wrasta z otaczajacych je równin.
Niezbyt późna pora i słoneczna pogoda skłania do spaceru po mieście Jego centrum z jednej strony ogranicza wielki zamek, a z drugiej - Svatý Kopeček, wapienne wzgórze z kaplicami fundacji Dietrichsteinów. Z obydwu tych miejsc roztaczaja się wspaniałe widoki i doprawdy trudno byłoby zdecydować, który uznać za bardziej malowniczy. Zamek wyrasta ze skał, które wykorzystano wbudowujac w nie mury. W pradawnych czasach zakładali tutaj osady Słowianie, później postawiono romańskie i gotyckie warownie, a obecna budowla jest wynikiem przebudowy w stylu barokowym, wykonanej na zlecenie rodziny Dietrichsteinów - właścicieli posiadłości od drugiej połowy XVI w. aż do 1945 r. Bez opłaty można wejść na taras, by z góry spojrzeć na przepiękna starówkę (otwarty do 17.00, ze względu na oświetlenie słoneczne najlepiej przyjść po południu). Park zamkowy otwarty jest dla zwiedzajacych codziennie w godzinach 7.00-21.00. W zabytkowym centrum, z brukowanym rynkiem, na gotyk nakładaja się późniejsze style architektoniczne. W sercu starówki, na malowniczym rynku (Náměstí) warto obejrzeć kilka ciekawych kamienic, jak ratusz lub ozdobione sgraffitowymi dekoracjami Kanovnické domy (Domy Kanoników). Urodę placu ostatnio docenili filmowcy - latem 2001 r. kręcono tu film o Napoleonie. Po niegdyś licznej w Mikulovie żydowskiej społeczności pozostała synagoga (18 V-30 IX wt.-nd. 13.00-17.00) zlokalizowana na północ od zamku, przy ul. Husovej 13. Niedawno restaurowana, pochodzi z 1550 r. Wnętrze bożnicy prezentuje nietypowy w tych stronach styl lwowski (albo polski, jak głosi tablica na budynku), z bima wsparta na czterech kolumnach. Urzadzono tu wystawę poświęcona lokalnej społeczności żydowskiej. Na północ od synagogi (dojście dróżka prowadzaca od Brnanskiej), w urokliwym miejscu pośród starych dębów rozciaga się Židovský hřbitov (cmentarz żydowski), założony w XV w. W tej okolicy można wspiać się wapienna ścieżka, wijaca się poprzez zarośla, na Kozí hrádek, jedno z trzech wzgórz otaczajacych centrum Mikulova. Stoi na nim dwupiętrowa kamienna wieża obronna (widoczna z zamku), wzniesiona w 1560 r. Warto się na nia wdrapać, bo widok na miasto i Svatý kopeček wynagradza wszelkie trudy. Wracajac na rynek, nie od rzeczy
będzie rzucić okiem na kostel sv. Anny (kościół św. Anny) - pozbawiona
dachu światynię (zniszczył go pożar w 1784 r.), dziś mauzoleum Dietrichsteinów
oraz na kostel sv. Václava (kościół św. Wacława), ze śliczna arkadowa wieża
i bardzo ciekawym sklepieniem.
Deszcz nie szalał zbyt długo, więc
udajemy sie na wspominany wcześniej Svatý Kopeček (rezerewat przyrody).
Po drodze liczne zniszczone stacje drogi krzyzowej oraz znak informujšcy
o tym ze nie można tu palić ognisk, biwakować, jeżdzić na rowerze i SKAKAĆ
NA PARALOTNI ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
![]() ![]() ![]() ![]() Rano śniadanko w hotelu (najpyszniejsza jajecznica jaka jadłem podczas wyjazdu) i dalej w drogę. Z Mikulowa kierujemy się na Wiedeń, dalej na Gratz a tam na Maribor. Zaraz za Mikulovem przejscie graniczne
na którym znów wlasciwie zadnej kontroli i zaraz po nim stacja benzynowa
BP na której zakupujemy winiety drogowe na 10 dni. Tankujemy paliwo dopiero
w miejscowosci Poystorf ponieważ na BP jest dosyć drogo. Cena ON w granicach
0,982 Eu także podobnie jak w Polsce. Przed Wiedniem mijamy wielkie ilości wiatraków (Austriacy serio podchodza do zaleceń Uni dotyczacych wykorzystania energi z naturalnych żródeł). Droga przez Austrie minełaby bez
specjalnych wrażeń gdyby nie braki w toaletach i postojach na autostradzie.
Nasze ukochane dziecko przypomniało o swojej pilnej potrzebie w chwili
gdy mijaliśmy stację benzynowa. Dosyć długo wypatrywaliśmy parkingu, nastepnej
stacji, cokolwiek zeby móc sie zatrzymać i nic. Poradzilismy sobie w dosyc
niecodzienny sposób którego nie bede opisywać Chorwacja
- w drodze i hotel w Plitvicach
Autostrady - informacje praktyczne (j.polski) Autostrady - informacje i przelicznik opłat (j.chorwacki) Zakrecamy kluczykami i lecimy na Plitvice.
Przejezdzamy również obok nielicznych już domów porytych kulami. Chociaż jest 10 lat po wojnie dalej widać jej skutki. Z drugiej strony na warszawskiej pradze jest wiele kamienic z podobnymi uszkodzeniami mimo że od ostatniej wojny mineło już ponad pół wieku. W drodze mijamy wiele sympatycznych restauracji (miedzy innymi ta ze zdjecia z grilem) oraz drogowskazów dotyczacych kwater, również z reklamami w jezyku polskim. Nie zatrzymujemy się z nadzieja na wczesne przybycie do Plitvic i zwiedzanie jezior. Na miejscu jesteśmy dosyć wcześnie.
W hotelu Plitvice wymianiamy euro na kuny (kurs 7,28 za 1 euro - taki jak
wszędzie + prowizja 1,5%) i rozgladamy się za noclegiem (Hotel Plitvice
to standard i ceny Mariottu co w obu przypadkach nas nie interesuje).
Pada, pada, pada. Pomimo wszystko wbijamy sie w auto i jedziemy do parku. Nie ma sensu wchodzić. Ściana deszczu ze nici z widoków a i cena za wejscie, bez wzgledu czy chce sie wejsc tylko na 5 min. czy cały dzień jednakowa 110 kun/osoba. W poblizu wejscia nr 2, na parkingu jest mały sklepik w którym zaopatrujemy w miejscowe piwo KARLOVACKO i dawno nie widziany u nas TUBORG. Dzień drugi wyjazdu. Zaczynamy od pysznego śniadanka i potem pakowanie aut. Na koniec regulowanie rachunków. Jest nieprzyjemnie - dziś jest już inna osoba i ma swój cennik za pokoje. Dzis kosztuja juz 50 Eu. Wieszamy psy na włascicielu i wyjezdzamy pełni niesmaku. ODRADZAMY PENSJONAT VILLA
LIKA Nacionalni
park Plitvicka jezera
opis jeziora i parku na onecie opis jeziora i parku na stronie www.np-plitvicka-jezera.hr lokalizacja Zaczynamy zwiedzanie od pozostawienia
aut na parkingu przy wejsciu nr 1. Potem bilety i spokojnym spacerkiem
do parku.
My decydujemy się na rozpoczecie wedrówki od wielkiego wodospadu i potem spacerkiem więdzy kaskadami i jeziorami do najwiekszego w parku jeziora Kozjak (powierzchna 82 ha, głębokość 46 m, długości ponad 3 km). Ze wzgledu na bardzo strome ściany wawozu ściezki poprowadzone sa bardzo malowniczo na drewnianych kładkach. Woda w jeziorach - bajecznie turkusowa i czysta Do pomostów podpływaja całe stada
rybek i kaczki, które sepia smakołyków od turystów (rzućcie im coś, zobaczycie
jak sie zakotłuje w wodzie ![]() Chorwacja
- w drodze do Splitu
Autostrady - informacje praktyczne (j.polski) Autostrady - informacje i przelicznik opłat (j.chorwacki) Ruszamy droga nr 1 szukajac wjazdu
na autostrade. Wjazd znalazł nas sam bo po remoncie (wszystko jest piekne
i nowe) droga prowadzi prościutko w kierunku w którym zmierzamy i jest
ładnie oznakowana. Krajobraz za oknem przypomina bieszczady jesienia -
górki urokliwe ale brakuje egzotyki.
Przebijamy się przez góry na wybrzeże i... zupełnie inny klimat. Pogoda sie poprawia, góry staja się bardziej dzikie, suche i pozbawione zieleni. Tak było w pobliżu Zadaru. Pogoda
Chorwacka zmienna jest. Pod Splitem znów dopadł nas deszcz i to taki porzadny,
ze na autostradzie pojawiły sie znaki ograniczenia predkosci do 60 km/h
- tak niewiele widać. Rezygnujemy ze zwiedzania Trogiru i jedziemy do Splitu
szukać hotelu. Pod Trogirem wpadamy na obiadek. Obsługa bardzo miła, karta
wyposażona w zdjecia potraw wiec nie ma problemu z zamawianiem. Komunikacja
z kelnerami również OK, prosimy zeby nie wysilali sie na angielski - całkiem
dobrze dogadujemy sie po polsko-chorwacku Pod Splitem ponownie słoneczko.
Split strona miasta (j.chorwacki) o miescie na onecie kamera internetowa Instytutu Oceanografii i Rybołówstwa lokalizacja
Szukamy przystani promowej. Dzieki
informacjom z forum http://cro.pl/
wiemy, że droga jest wyraźnie oznaczona. I niestety bładzimy. Do zółtych
tablic informacyjnych zdazylismy juz przywyknac, ale zeby oznaczyć ostry
skret w prawo ukośna strzałka?
Najwiekszym i najbardziej znanym zabytkiem Splitu jest pałac cesarza Dioklecjana (zasłużył na upamietnienie na banknocie 500 kun!) zbudowany na przełomie III i IV w. n.e. Po zniszczeniu w VII w. pobliskiego miasta Solona przez Awarów i Słowian jego mieszkańcy osiedlili się na terenie pałacu i wokół niego. Szczególny charakter miasta wynika z tego, że nie zbużono rzymskich budowli lecz zaadaptowano i wybudowano nowe domy obok. Kompleks palacowy został wpisany na Liste Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Zwiedzanie rozpoczynamy od nabrzeża. Na teren pałacu można sie dostać poprzez Brazowa Bramę, która kiedyś znajdowała się tuż nad brzegiem morza i była dostepna tylko z łodzi. Wchodzimy poprzez tunel w którym rozłozyli się miejscowu handlarze pamiatek.
![]() ![]() ![]()
Prom Split - Vela Luka www.jadrolinija.hr - strona przewożnika - (rozkład jazdy oraz ceny) www.chorwackie.pl- informacje w j. polskim (ceny)
Nareszcie wjezdzamy na prom. Miejsce wskazuje załoga w zależności od rodzaju pojazdu. Pod koniec cały pokład samochodowy jest wypełniony autami i rzeczywiście - nie wszyscy się zabrali. Zwiedzamy statek. Jednostka, która
bedziemy płycać nie jest najnowsza ale za to zadbana - odmalowana i z wygodnym
przedziałem pasażerskim z rozkładanymi, lotniczymi fotelami. Ponadto maja
tu kuchnie i bar. Barman - bardzo sympatyczny kawał chłopa - słyszac ze
jesteśmy z Polski chwali się, że do naszego kraju pływał również. Na pytanie
czy zna Gdańsk ze śmiechem potwierdza, wymownie krzyzujac rece. Musieli
sie u nas dobrze bawić Nareszczie płyniemy. Pierwsza godzina rejsu mija
w sympatycznej atmosferze. Jest bardzo ciepło co po zimnie i deszczu w
Plitvicach nastraja optymistycznie. Obserwujemy mijane statki. Zwiedzamy
prom, opalamy się.
W drodze zaskoczenie - wg rozkładu prom powinien zawinać do Hvaru. Mijamy go tylko przygladajac się miastu oraz twierdzy Veneranda na półwyspie Sumica. Dopływany wreszcie do Vela Luki.
Korčula strona miasta (j.chorwacki) o miescie na onecie kamera internetowa lokalizacja Wyspa
"Nasza" wyspa
jest jedna z większych wysp dalmatyńskich. Ciagnie się ze wschodu na zachód,
niemal równolegle do Hvaru i części półwyspu Peljesac, od którego dzieli
ja zalewie 2-kilometrowa cieśnina. Wschodnia oraz zachodnia jej część jest
niska, a środkowa bardzo wysoka. Wyspa była bardzo gęsto pokryta lasami
do czasów, kiedy olbrzymie pożary zniszczyły cała środkowa jej część, pomiędzy
osadami Blato i Smokvica ( w roku 1998). Pomimo, że poza Vela Luka i miastem
Korcula brakuje ciekawych zabytków jednak rekompensuje to uroda tutejszych
terenów. Na posiadanej przez nas chorwackiej mapie Dalmacji zaznaczono
trasy szczególnie ładne widokowo. Droga z Vela Luki oznaczona jest w ten
sposób prawie w całości.
W trasie mijamy miejscowości takie jak Pupnat, Čara, Smokvica czy Blato, z którymi zaprzyjaźnimy sie później poprzez winia - całkiem niezłe - w nich wytwarzane. Króluje tu czerwony szczep plavac mali, dajacy wina nieobliczalne, niejednokrotnie beznadziejnie słabe, ale wypuszczony spod ręki dobrego winiarza dajacy niezłe rezultaty. Na wyspie od stuleci wytwarza się doskonałe białe wina z odmiany pošip, podobno spokrewnionej z węgierskim furmintem. Najlepsze wina produkuje Vinarija Smokvica i PZ Pošip Čara. Jednak wg znawców ze strony http://www.winomania.pl najbardziej egzotyczne jest to produkowane w Lumbardzie gdzie winiarz Branimir Cebalo uprawia endemiczna, zapomniana już odmianę grk, dajaca gęste, tłuste, czasami ciężkie wina z mocnymi nutami ziołowymi i wyraźna pikantna goryczka na finiszu
|
Nasz domek Zostawiamy przepiekne widoki za
soba i udajemy sie do miasta Korcula celem odnalezienia naszego domku.
Obecnie wynajete przez nas lokum to wybór rozsadku. Pierwsza propozycja
która znależlismy w katalogu mieszkań wakacyjnych Interhome to apartament
w samym zabytkowym centrum, w bocznej uliczce, niedalego katedry św. Marka
(zdjecia
z oferty Interhome). Samo miasto jest przesliczne, mieszkanie na starówce,
w domu z XV w - czysta egzotyka! Tyle marzenia. Po przemysleniu wybieramy
dom troszke dalej od hałasliwego centrum, z tarasami na których bedzie
można spedzić wieczory i ogródkiem gdzie bardzo chetnie pobawia sie dzieci Właściciel pojawia sie wkrótce.
Bardzo dobrze zbududowany jegomośc (szczególnie w pasie
Rano wybieram się na samotna wycieczke
po okolicy. W poblizu naszej kwatery znajduje sie kościów sw. Antoniego.
Prowadza do niego długie i niezbyt strome schody, zakończone brama z kamiennym
łukiem i placykiem na którym znajduje sie światynia i plebania zbudowane
z lokalnego wapienia oraz nieodłaczna tutaj studzienka-cysterna na deszczówke.
Wokół budynków prowadzi droga, wykorzystywnana podczas procesji z której
rozciaga sie malowniczy widok z małymi wysepkami i górami pobliskiego półwyspu
Peliešac.
![]() ![]() W drodze powrotnej widoczki z codziennego
zycia korculan - na wyspe dochodzi gazeta Slobodna Dalmacija, której dostawców
mijam po drodze. Na murze patriotyczne napisy, wszechobecne ale nie tak
liczne jakby mozna sie było spodziewać róźne modele auta zastava. Mijam również sklep mięsny. Okazuje się ze jednak tak jak we Włoszech maja tu popołudniowa sieste. Pracuja 6.00 - 12.00 oraz 16.00 - 19.30. Z naszego domku widać wysokie góry wznoszace sie ponad miastem Orebič, na półwyspie po drugiej strony cieśniny. Sa tak wysokie, ze nisko wiszace chmury, które przesuwały sie tego ranka z nad kontynentu jakby spływały po stokach. Na szczeście póżniej pogoda poprawia się. Występujacy w mieście klimat jest łagodny, śródziemnomorski, ze średnimi temperaturami w okresie letnim 24.5°C. Podczas całego naszego pobytu (czerwiec) temperatury dochodziły do prawie 30°C i nigdy nie było ani za bardzo goraco ani za zimno (właściwie nie korzystaliśmy z klimy, ogrzewanie tym bardziej było zbedne). Fotki z okolic
domu oraz moneta z sylwetka kuny.
Miasto
Zabytkowa część Korčuli obejmuje otoczony murami obronnymi obszar Starego Miasta oraz portu, w którym znajduja się dwie okragłe baszty: Barbarigo i Balbi. Stare Miasto przypomina kształtem szkielet ryby, z waskimi uliczkami odchodzacymi od głównej ulicy. Miało to chronić mieszkańców przed wiatrem i zbytnim nasłonecznieniem, a także zapewnić ciszę i spokój. Przechodzimy
obok Bramy Miejskiej umieszczonej w czworokatnej baszcie Revelin z 1493
roku. Pod schodami które do niej wioda rozłozyli sie tłumnie handlarze
oferujacy wszystko z tego co turysta na wakacjach powinien miec. Zaopatrujemy
się w zapomniane z domu czapki (jest naprawde ładnie i ciepło Przemieszczamy się wzdłuż południowego nabrzeża - spacerkiem, bez pospiechu podziwiajac zabytki
Szukamy domu, który wybralismy na mieszkanie w pierszej opcji. W wielkiej mnogości uliczek nie jest to proste ale kilkudniowe poszukiwania dają efekt i JEST. W pierwszej uliczce na prawo od katedry. Chodzac zaułkami widzimy sporo opuszczonych i zrujnowanych domów. W niedzielę po święcie Bozego Ciała pod katedrą jestesmy świadkami procesji. Cała uroczystośc identyczna do tych widzianych w kraju. Nurkowanie porady dotyczace nurkowania i fotografii podwodnej Przed wyjazdem wiele czytałem i rozmawiałem na ten temat w necie. Miałem dylemat co zabrać:
szybki AF mozliwośc uzywania wysokiej czułosci matrycy możliwośc uzycia dużej i silnej lampy zewnetrznej, która miesci sie w obudowie i... juz ją mam
wygodniejsze kadrowanie na ekraniku mozliwośc blizszego podpływania do np ryb (z wyciagnietymi rekami łatwiej niz z aparatem przy oku) lepsza pływalność mniejsze i bardziej poreczne wymiary Ogólnie przeważało zdanie, że lepiej
zabrać kompakt. Tak też chciałem zrobić ale niestety nie udało mi sie kupić
obudowy olympusa (nie produkowane). Chcąc, nie chcąc zanabyłem obudowę
miekka Eva Marine do canona.
Lumbarda Pierwszy test przeprowadziłem w miejscowości Lumbarda. Samo miasteczko bardzo sympatyczne. Szukamy piaszczystej plaży o której tyle sie naczytałem w necie. Prowadzi do niej waska droga wśród upraw (zdjęcie poniżej). Na szczęście jednokierunkowa bo nie wyobrażam sobie mijania aut jadących z przeciwka. Wybraliśmy tę plaże ze względu na dzieci. Dzieci są szczęśliwe, rodzice troche mniej. Niestety nie jest to piasek bałtycki, raczej brudna, czerwona gleba lekko przepłukana przez wode i z powodu soli obklejajaca wszystko co sie doniej dotknie. Makabra. Uciekamy stamtąd do miasta. Kawałeczek
od centrum znajdujemy bar z wypozyczalnia wszelkich sprzetów (kajaki, lódki,
lezaki) i KAMIENISTĄ plaże. Ludzi nie za duzo, słoneczko i ciepła woda
nastrajają optymistycznie Pływanie z płetwami i rurka okazuje się bardzo ciekawe i przyjemne. Słona woda wypiera ciała ku powierzchni, więc bez wiekszego wysiłku można obserować podwodne życie. Zbawienna okazuje sie rurka. Dzieki niej nawet przy głebszych nurach nie trzeba sie wynurzać co wpływa pozytywnie na komfort pływania. Najlepsza jest taka z zaworkiem, elastycznym zagięciem i zabezpieczonym przed wlewaniem wody wylotem. Wypróbowuje obudowe podwodną. Aparat
jest już w środku i do wody. Pierwsza uwaga - worek mieści body canona
20D + obiektyw 17-40/4L + lampa Metz Mz 54 mz 3. Teoretycznie bardzo ciężki
zestaw wazy prawie 2 kilo, jednak w obudowie z bardzo dużą ilością powietrza
bardzo ładnie pływa i trzeba sie sporo napracować zeby zanurzyc go pod
wodę. Ale jest na to metoda - 2-3 kilowy kamień który można przytroczyć
paskami bedacymi w zestawie. Teraz całość tez nie tonie ale łatwiej go
wciagnac pod wode Uwagi dotyczace lustrzanki pod wodą
![]() ![]() ![]()
Korćula
Wyruszam z aparatem na podwodne łowy. W poblizu portu jachtowego woda głeboka i dno raczej martwe i troche zaśmiecone. Pływanie pomiedzy linami cumowniczymi też jest mało przyjemne, chociaż niektóre ciekawie obrośniete żyjatkami. Znacznie bogatsze dno z obfita fałna i florą znajduje przy pobliskiej wycepce. Zciekawostek - znajdujemy wrak dużej łodzi, zatopionej raczej celowo (z silnika wyjete części) oraz nurka z kuszą. Baćva
Dzieci jak zwykle wniebowziete. Jak zwykle pakuje aparat w obudowe i do wody. Pływanie z rurką jest bardzo ekscytujace.
Woda czysta, róznorodne dno - godziny mijaja ze nie wiadomo kiedy jest
juz późno i trzeba sie zbierać. Powrót okazuje sie bardziej urozmaicony
niż byśmy chcieli. Dopadła nas tutejsza dzika przyroda. W pewnym momencie
ze scieżki uniosła sie chmara owadów, które BARDZO boleśnie dziabały gdzie
popadnie. Uciekalismy tak szybko, ze nawet nie widzielismy co to za owady.
Dzieci z piskiem, zony z krzykiem, panowie mlac brzydkie słowa - do auta
!!!
Pupnacka Luka Zacheceni
pozytywnymi wrażeniami z plazy w Baćvie postanawiamy spenetrować
jeszcze jedną - położoną w poblizu miasteczka Pupnat - Pupnacka Lukę. Zjazd
z głównej drogi dobrze oznaczony, potem dosyc długo pożądny i nowy asfalt.
Na koniec off-road i waska dróżka podobna do tej z Baćwy. Na rekonesans
wybiera sie jedna z naszych uroczych pań. Po wyrazie twarzy wnioskujemy
że coś jest nie tak. Plaża - owszem ładna, niestety znów prześladuje nas
natura. Tym razem w postaci naturystów. Niby nic takiego ale po co nam
trudne pytania zadawane przez nasze pociechy? Jedziemy dalej. Próbujemy
jeszcze jednego podejscia, kluczymy ścieżkami dla kóz (trudno je nazwać
drogami) ale nie ma zjazdu nad wodę. Zrezygnowani wracamy. Po drodze mijamy
budowę dostosowujacą jedna z dróżek w porządną, asfaltówkę. Ciekawe, że
nawet tu, gdzie turystów nie za wiele tak jak w całym kraju buduja, buduja
buduja ...
Vela Luka strona miasta (j.chorwacki) o miescie na chorwackie.pl lokalizacja Miasto jest
najwiekszym osrodkiem na wyspie. Świadczy o tym chociażby zlokalizowanie
w jego poblizu sporego supermarketu sieci KERUM Vela Luka to raczej młode miasto, kóre do końca XVIII. stulecia było tylko miejscem do zarzucenia kotwicy dla statków przybywajacych do pobliskiej osady Blato. Z ciekawych, wartych odwiedzenia miejsc można wymienić:
Schodzimy. Na nabrzezu zlokalizowanycj jest wiele barów i restauracji. Jedeną z nich wybieramy na miejsce naszego posiłku. Obiadzik duzy i smaczny. Szczególnie efektowne jest danie z ryby - kilku centymetrowy plaster z osobnika o grubosci okolo 20 cm !!! (jak wielka musiała byc ta rybka ?). W centrum miasteczka, przy porcie
jachtowym, znajduje sie mały plac zabaw dla dzieci. Polecam dla wszystkich
rodziców z maluchami.
Droga Korčula - Dubrownik Bedąc tak blisko Dubrownika nie omieszkaliśmy wpisać go na listę obowiazkową. Z Korculi mozna dostać sie tam promem. Mamy dość pływania - jedziemy autami. Rano pojawiamy się przy przystani promowej w pobliskich Dominicach. Nie należy zwlekać z przyjazdem do ostatniej chwili ponieważ promy nie zabieraja wszystkich a tylko tyle aut ile sie zmieści. Ci którzy sie nie zabiorą czekaja godzine na nastepny kurs. W okienku kasowym kupujemy bilety. Ciekawe jest ze dostajemy WCZORAJSZE bilety. Kasjer zapewnia ze jast OK ![]() Droga wiedzie po zboczach gór, czesto
z przepieknymi widokami na morze. Niestety jazda niezbyt szybka. Duzo zakretów
i brak mozliwości wyprzedzania. Na glównej w kierunku Dubrownika, jak wszedzie
ruch wachadłowy - remonty. Specyficzne jest to, ze pomimo czerwonego swiatła
mało aut zatrzymuje się odrazu. Zdarzaja sie nawet sytuacje, że spory sznur
aut OBIEZDZA auto prawidłowo zatrzymujace się przed sygnalizatorem Z ciekawostek wartych zauważenia warto zwrócic uwagę na miasto Ston (szczegółowy opis poniżej). Pierwsze wrażenie jest niesamowite. Nagle naszym oczom ukazuje sie góra po której stokach poprowadzono mury niczym w Chinach. Tuż za Stonem w miejscowości Zamaslina mijamy duze połacie zatoki zagospodarowane pod hodowlę małży. Świeżutkie małże można również zakupić w sklepiku przy drodze. UWAGA NA STACJE BENZYNOWE
Dubrownik strona miasta (j.chorwacki) ![]() historia i zabytki miasta na wikipedi kamera internetowa lokalizacja Zwiedzanie miasta zaczynamy od próby (nieudanej) zaparkowania. Jest tuż po południu więc pora najwiekszego ruchu turystycznego. Kolejne parkingi zamkniete z barku miejsc. Droga wiedzie bardzo widowiskowo fosą pomiedzy murami starówki a przedmiesciami. Potem powoli oddalamy sie od zabytkowego centrum. Parkingu brak. W desperacji decydujemy sie na parking podziemny w hotelu Hilton. Po raz pierszy zdarza mi się jechać widą.... samochodem.
Przemysł turystyczny jest podstawą gospodarczą Dalmacji a Dubrownik jest głównym ośrodkiem turystycznym całego regionu. Odczuwamy to na każdym kroku idac w niezliczonym tłumie turystów (o braku parkingu nie wspominajac). Nie bez powodu. Dubrownik ze wzgledu na swoja historię, zabytki oraz niezwykła urodę jest punktem obowiazkowym chyba wszystkich chorwackich wycieczek. Zapraszam do zapoznania się z wartą zainteresowania historia miasta na stronach przewodnik.onet.pl Zabytki Dubrownika w skrócie
![]() Znajac moje fotograficzne zaciecie moja ukochana rodzinka pozwala mi się wypuścic na samotny wypad. Wszystkiego nie zobacze, na dokładne zwiedzanie miasta nie starczyłby nawet cały dzień, postanawiam więc obejrzeć miasto z murów. Wejscie jest płatne (50 kun) i spacerkiem (prawie 2 km) dookoła miasta. Widoki przepiękne. Załuję, że jestem tu sam ale nasza pociecha potrzebowałaby na ten dystans całego dnia, którego nie mamy ![]() Miasto przypomina czerwone morze dachówek. Gdzieniegdzie udaje sie wypatrzyć codzienne zycie mieszkańców (pranie :). Pomimo, ze odbudowa miasta po serbskim obleżeniu prowadzona jest z rozmachem nie wszystko podniesiono z ruin (patrz fotka na dole). Wycieczka po murach pomimo sporego dystansu jest warta polecenia. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
Tuż pod Orebicem widzimy jak do
miasta wpływa "nasz" prom. Spieszymy sie bardzo i udało się. Stoimy w kolejce
na załadunek i... nie starczyło miejsca. Dokładnie na nasze dwa samochody.
Pech
Ston strona miasta (j.chorwacki) troche informacji na wikipedi lokalizacja Jeden z ostatnich dni npobytu na wyspie postanawiamy poświecić na wycieczkę na wyspę Mliet. Wg legendy Odysełusz przez siedem lat był tutaj więziony przez Kalipso. Kusi też Park Narodowy i słonowodne jeziora. Niestety wycieczki z portu w Korculi sa już niedostepne (rezerwacja). Pozostaje prom z półwyspu. Pierwsze podejście robimy w małej miejscowości pod Trstenikiem, skąd odpływają łodzie wycieczkowe. Niestety odpłyneły 20 minut temu. Miejscowi nie wiedzą kiedy wrócą. Lecimy do Trstenika. Niestety prom WŁAŚNIE odpłyną. Postanawiamy zatem zwiedzić mijane wcześniej miasto Ston, które zrobiło na nas duże wrażenie w drodze do Dubrownika Miasto leży
w strategicznym miejscu w przesmyku łączącym ląd stały z pozostałą częścią
półwyspu. Swoje znaczenie zawdziecza solankom z których pozyskiwano cenna
sól. Otoczone jest 890-metrowymi średniowiecznymi murami miejskimi z czasów
Republiki Dubrownickiej, której miasteczko było ważnym fortem. Dodatkowe
zewnętrzne fortyfikacje obejmują także Stari Ston, mniejszą miejscowość
leżącą nad brzegiem zatoki (Malostonski zaljev) oddzielającej półwysep
od lądu stałego.
![]() Mury, obecnie intensywnie remontowane, dostepne sa do zwiedzania. Warto sie na nie wspiąc gdyż roztacza sie z nich przepiekna panorama na miasto, solanki i zatoke. Samo miasteczko jest już mniej ciekawe. Na głównym placu na uwagę zasługuje Pałac Rektora. Poza tym wszędzie remonty, niestety nie zawsze poprowadzone z głową, przez co urokliwe uliczki wiele tracą, oszpecane przez wiązki kabli i rur z wodą zwisajace z budynków. Miasteczko jednak budzi miłe wspomnienia. Nie tylko dzieki fascunujaco wygladajacym murom czy ładnym widoczkom z tychże ale również restauratorom. Udało nam sie mianowicie trafić do przesympatycznego lokalu ulokowanego w jednej z wąskich uliczek. Przywitał nas bardzo sympatyczny klener, który na dzieńdobry postawił na stól ozdobnie wykonana flaszke z rakiją (na start - gratis). Potem doniósł jeszcze paszteciki z małży (również na start) włozone do skorup tychże (podobno pobliski Mali Ston znany jest z najsmakowitszych ostryg na świecie). Nasze panie zamawiajace spagetti ubrano w cos w rodzaju fartuszków (bo przecież mozna sie ubrudzić :). My otrzymalismy pyszne sałatki rybne. Wszystko miło podane i niedrogo. POLECAMY. Po obiadku jeszcze wizyta w miejscowej
winiarni celem zanabycia zaopatrzenia na wieczór i do domu.
Powrót Sobota. Ostatni dzień pobytu. Planowo
pakujemy się na 6 rano i czekamy na sympatycznego właściciela który odbierze
domek. Wszystko jest cacy i posprzatane wiec w miłej atmosferze sie rozstajemy
i wyruszamy na prom. Niestety z powodu choroby jednej z uczestniczek wycieczki
powrót zostaje skrócony do absolutnego minimum - do dwóch dni bez zwiedzania.
Dalej autostrada i piekna jazda przy ładnej pogodzie. Niestey w drodze zamkniety jeden z tuneli. Trzeba jechać objazdem. Daje to mozliwość obserwacji "bardziej z bliska" dzikich i suchych gór jakie przemierzamy. Wszędzie duzo policji a to zapewne z powodu meczu w Zagrzebiu (w trasie sporo aut z szalikami). Widać, że w kraju dzieje sie niezbyt dobrze. Po tej stronie gór mijamy wiele domów, zaden nie był zamieszkały. Po przejechaniu na druga strone krajobraz zmienia sie radykalnie. Robi sie bardziej zielono. I znów wojenny akcent. Pierszy napotkany budynek to ogromny dom z namalowanymi literami UN i wypalonymi oknami. Dalej trasa biegnie już typowo. Zagrzeb - Maribor - Gratz Dla podrózujacych do Zagrzebia ostrzeżenie - na 150 km przed miastem brak JAKIEGOKILWIEK postoju czy stacji benzynowej (w budowie). Jesli zabraknie paliwa albo potrzebna toaleta - bedzie tragedia!
Dalsza droga standardowo - Wiedeń
- Mikulov - Olomuniec - Cieszyn - Warszawa
Podsumowanie
Podróz do Chorwacji oceniam jako bardzo udaną.
Linki
Wszystko o chorwacji... czyli strony www urzędów, instytucji kulturalnych, linii lotniczych, biur podróży, ośrodków informacji turystycznej, miast... na przewodnik.onet.pl Podstawowe informacje i dobrzy ludzie na formum którzy pomogą i odpowiedza na pytania cro.pl (zanim zapytacie - poszukajcie w archiwum)
|