Wybrana przez nas trasa obejmuje nastepujace etapy
 

Dzień pierwszy 

  • okolice Warszawy, przez Lublin, Rrzeszów, Koszyce na Węgry do miasta Szeged
  • Trasa do przebycia to ponad 900 km
  • wyjazd 2.00,na miejscu okolo 16.00
Dzień drugi
  • Szeged - Poykastro
  • okolo 800 km
  • wyjazd 8.00 na miejscu 22.00
Dzień trzeci
  • okolice Polykastro - Kalambaka (Meteory)
  • okolo 260 km
  • wyjazd 9.00 - na miejscu okolo 14.00


Polskę przejezdzamy jeszcze w nocy by nad ranem znaleźć sie na granicy Słowackiej. Tutaj ostatnie tankowanie za złotówki i zakup nalepek 

Słowacja


 

Granica to opuszczone budynki za ktorymi znależc można budke kantoru z mozliwościa zakupu winiet na Słowackie autostrady. Koszt sprawdzic mozna na stronie www.ambasada-slowacji.pl. Wybieramy winiete miesieczną i płacimy złotówkami. Bedziemy korzystać z autostrad sporadycznie ale jednak. Jest wcześnie i jest sobota więc jedzie się mozliwie jednak bardzo kręto i nie za szybko. Z ciekawostek - pomik zwycięstwa (na zdjeciu obok)

Węgry

Granica przedstawia się fatalnie. Zamkieta na cztery spusty (na Słowacko-Polskiej tolalety chociaz byly czynne), mnostwo parkujacych tirow, brud i sród. Uciekamy stad czym predzej. Na pierwszej stacji benzynowej zakup winety (matrica). Tym razem jest to zwykły paragon z wydrukowanym nr rejestracyjnym auta.  Zaplacilismy w euro (7 eu, w drodze powrtonej 8-). 

UWAGI

  • danych nie mozna korygować (ew. w specjalnych punktach obsługi, tylko gdzie one sa?), Ja sie pomyliłem - efekt jeszcze jedna matica 
  • kwit jest czasami sprawdzany na granicy
  • oplata obejmuje przejazd po wszystkich autostradach.
  • Opłaty sprawdzic mozna na stronie www.motorway.hu (w jezyku polskim).
Szerokim łukiem omijamy Budapeszt, zeby zobaczyć Węgry troche inne niż to co widać z autostrady. W drodze zwraca charakterystyczna jednakowa zabudowa wsi i miasteczek (w wiekszości kwadratowe domy z dachówka) oraz rozlegle pola słonecznikow. Na autostrade wracamy w okolicach miasta Kecskemet. 

Szeged

Do miasta przybywamy raczej wcześnie. Jest bardzo ciekawe. Centralny plac śródmieścia, Széchenyi tér, otoczony galerią XIX-wiecznych budowli, starymi drzewami i pomnikami, należy do najładniejszych w kraju. Powstał na miejscu dawnego targu rozciągającego się obok nieistniejącego dziś zamku. Nad placem dominuje neobarokowy ratusz, odbudowany po powodzi według planów Ödöna Lechnera.
plan śródmieście na stronie http://www.budapeszt.infinity.waw.pl
O mieście można przeczytać na stronie przewodnik.onet.pl

Co warto zobaczyć:

  • Plac Roosevelta 
  • Újszeged 
  • Park Historyczny Ópusztaszer 
  • Uniwersytet 
  • Katedra i plac Katedralny 
  • Plac Széchenyi 
  • Dzielnica żydowska 
Jest okolo 16.00 ale 900 km robi swoje i zanim uparamy sie z hotelem, bagażami itp. jest juz okolo 18.00 i mamy ochote najwyżej na kolacje i maly spacer po starym mieście.

Muzeum im. Ferenca MóryMuzeum im. Ferenca Móryciekawe graffiti

W mieście kolejny raz nieoceniona okazuje sie nawigacja. Pokazuje wszystkie restauracje i ciekawe miejsca. Mila kobieta w maszynce nie potrawi wprawdzie zrozumieć, że idziemy a nie jedziemy i nie trzeba nam w kólko powtarzać "za 100 metrow skreć w prawo" ale trafiamy gdzie trzeba. W restauracji mamy ochote na coś "węgierskiego". Kelner polecił kuseczki (rodzaj zacierek) z pikantnym sosem i trzeba przyznac, że były niezłe. Ponadto ceny sa przystepne, wprawdzie w nominałach jak w Polsce przed denominacją ale do przyjęcia.

Rano śniadanie, tankowanie za ostatnie, wymienione w hotelu forinty i do granicy. 
I tu okazało się, że wyjechalismy zbyt późno...
 

Granica Wegiersko-Serbska
granica serbska
Jest niedziela rano. Po wjeździe na autostrade w kierunku Serbii od razu stajemy w ogromnym korku. 
UWAGA - im później tym korek narasta. Tak więc odradzam weekendowe przekraczanie tej granicy. W tygodniu jest tu zupełnie pusto (sprawdzone przy powrocie). Wiekszość podróżnych czekających na odprawe to auta niemieckie, holenderskie i francuskie. Wszystkie wypełnione śniadymi obywatelami tych krajów w drodze do rodzin w Bułgarii i Turcji.
 

Serbia

Po trzech godzinach, z minimalnymi formalnościami na granicy (sprawdzanie winiety, zielonej karty, paszportów) jedziemy juz w Serbii. Poczatkowo autostrada to tylko zwykła ekspresowka z jednym pasem w kazdym kierunku i z minimalna predkoscią do 110 km/h. W poblizu Belgradu widać,że inwestuja tu w nowe drogi i budowane sa od razu dwa nowe paski autostrady na raz. Przez Belgrad przejeżdzamy szeroką czteropasmówką ale z duza ilością skrzyzowań i świateł. Przekraczajac Dunaj podziwiać mozna panorame miasta. Potem znowu autostrada w kierunku Macedonii. Z ciekawostek - w Belgradzie przy atostradzie jest bardzo dużo bilbordów - zdecydowana wiekszość jednak z uzyciem alfabetu łacinskiego a nie cyrylicy. To samo z policją - tylko raz wypatrzyliśmy auto oznaczone w j.serbskim.

Autostrada

  • oficjalny cennik 
  • opłaty wnosic mozna w dinarach ale także i euro (zwykle wydają nawet reszte w tej walucie)
  • zwykle placimy od razu na bramce, jedynie za Belgradem pobieramy kwit w stylu włoskim (oplata na zjeżdzie)
  • całkowity koszt przejazdu auta o wysokości powyżej 1,3 m - 25 Eu
Ogólnie jadąc ta drogą mamy jak najbardziej pozytywne opinie o Serbii i Serbach. Na stacjach można płacic za paliwo,zakupy i posiłki w Euro. Ludzie są mili i podobnie jak w Chorwacji z braćmi słowianami idzie sie porozumiec bez wysilania sie na angielski czy niemiecki. 

Jedyny mankament w drodze to duze tłumy na postojach (kolejki do toalet, mnóstwo śmieci). Zwykle są do wieloosobowe rodziny, które rozkładaja się na kocykach i odpoczywaja w podróży. W niektórych restauracjach przygotowano dla nich specjalne menu w j.tureckim. 
 

Po minięciu zjazdu na Sofie na autostradzie robi się nagle pusto. Pozwala nam mieć to nadzieje, że na granicy z Macedonia nie przezyjemy tego co na Węgrzech. Za miastem Nis dobra droga sie kończy i poruszamy się zwykła, pokrecona krajówka. 
 

Granica Serbsko - Macedońska
 

punkt kontrolny w Serbiipunkt kontrolny w Macedonii
Na przejściu - zgodnie z naszymi nadziejami i przewidywaniami aut nie ma wiele. Budynki od strony Serbskiej zaskakują swoją bylejakością i tymczasowością. Po Macedońskich widać, że Unia wspomaga ten kraj i wszystko wyglada porządniej. Z tym wrażeniem kontrastują dzieci czepiajace sie klamek i żebrzace o drobne. 

Macedonia

Przez cały kraj prowadzi autostrada. Ta na południe jest w miare nowa, poprowadzona osobna jezdnia tak, że nie widać aut jadacych w przeciwnym kierunku ruchu (drugi pasek biegnie zupelnie inaczej). Bardzo dziwnie wyprzeda się na takiej autostradzie na zakrecie. Niby autostrada i linia przerywana, jednak niepewnosc pozostaje. Na każdym wiadukcie pojawiają się flagi macedońskie i Unijne. 

UWAGA NA POLICJE. Zwykle czaja się z radarami tuż zaraz za przjesciami granicznymi, na pierwszych ograniczeniach predkości. Nie spotkaliśmy ich wprawdzie w drodze do Grecji ale z powrotem już tak.

Po drodze mijamy miły pensjonat w cenie 52 Eu za pokój ze sniadaniem, jednak trzymamy sie planu i pedzimy do Polykastro.
 

Granica Macedońsko - Grecka

Jest tak późno, że nie pamietam jej dobrze (14 godzina jazdy). 
Jednak jak wcześniej ruch nie jest duży. Zaraz za przejściem skrecamy na pierwszy drogowskaz do hotelu

Grecja
 

Na miejscu znajdujemy bardzo miłe pokoiki. Sa niewielkie (szczególnie łazienki) ale są  i to w przystepnej cenie (40 Eu ze śniadaniem). Waściciel widząc jak jesteśmy zdrożeni dorzucił jeszcze zimne piwo dla każdego. Bardzo polecamy. Rano nasze pociechy odreagowują poprzedni dzień biegajac po miasteczku. Jest małe i senne wiec nic nie stoi ku temu na przeszkodzie.

Jeszcze poranne śniadanie i pora ruszać w drgę. Naszym celem jest Kalambaka i położone nieopodal klasztory Meteory. Nasza droga biegnie autostradami w okolice Salonik a potem na Grevenne. Mapa Grecji w nawigacji, która nas prowadzi nie jest dokładna. Ponadto jedziemy nowiutka drogą, której nie ma nawet na zwyklej mapie.  Nie ma tu też właściwie zadnych parkingów a i stacje benzynowe sa nieliczne. 


Uciekamy stad na drogi lokalne. Zastanawiające jest, że nagle przy drodze pojawia sie wiele kapliczek. Niekiedy w jednym miejscu po kilka, zwykle ze świetymi obrazkami. Otóż, kapliczki stawiają w miejscach gdzie coś się wydarzyło. Najczęściej oczywiście jest to po prostu wypadek, ale nie tylko... Może być to na przykład miejsce, gdzie właśnie cudem się uniknęło wypadku, gdzie się poznało dziewczynę, gdzie przyszło do głowy coś mądrego itd., itp. ... Kapliczki mają drzwi. Stoi tam zawsze jakiś obrazek lub figurka i lampka oliwna. Obok butelka z oliwą. Czasem jeszcze "ofiary" w postaci... np. alkoholu. Obowiązkiem każdego prawdziwego Greka, jest w przypadku jak taka lampka nie świeci, zatrzymać się, dolać oliwy i zapalić... (za www.grecja-online.pl). Starsze, bardziej zniszczone, wykonane sa z metalu. Nowsze, odlewane z betonu, widzielismy w sprzedaży w tutejszych sklepach ogrodniczych razem z donicami i kwiatami .

 

Na miejsce docieramy dosyć wcześnie (mamy do przebycia w tym dniu niewiele ponad 250 km). Naszym oczom ukazuja sie niesamowite skały. Na ich szczytach własnie mnisi zbudowali swoje, znane na cały świat klasztory
 
 
 
 

UWAGI

  • Grecja leży w innej strefie czasowej - zegarki trzeba pogonić godzinke do przodu.
  • za dnia trzeba sie przyzwyczaić, że nie trzeba jeżdzić na światlach a w terenie zabudowanym JEST TO ZABRONIONE

 
 
 
 


poprzednia strona
powrót do wprowadzenia