W   D R O D Z E

Velden nad jeziorem Wörther


wtecz -------  powrót ------ dalej



Z nadzieja na odpoczynek w pieknych okolicznościach przyrody i niezbyt drogi nocleg zjezdzamy do miasteczka VELDEN. Miasteczka bo miasto ze wzgledu na rozmiar miejscowosci to zbyt wielkie słowo . Prawde powiedziawszy za cel pierwszego noclegu obralismy Klagenfurt (wieksza miejscowość, łatwiej o nocleg) ale przeoczylismy zjad z autostrady i... nie załujemy.

VELDEN polożone jest na zachodnim skraju wydłuzonej rynny jeziora Wörther. Jest to jedno z najcieplejszych jezior alpejskich - dzięki gorącym żródłom przeciętna temperatura wody od czerwca do września to  21°C !!! I jest krystalicznie czysta !!! (wg portalu www.austria.pl - jakosc wody pitnej). Samo miasteczko jest jednym z najpopularniejszych kurortów nad jeziorem. Bardzo zadbane i wypielęgnowane sklada sie chyba tylko z hoteli i restauracji + kilka salonów samochodowych z zabytkowymi klasykami. W miejscowym kasynie zaś co roku odbywają się turnieje pokerowe. 

Nasz mały hotelik znajdujemy raczej szybko i po krótkich negocjacjach cenowych zostawiamy rzeczy by udać sie na obiadek w jakims miłym lokalu nad jeziorem. Nie marudzimy zbyt długo, rzęsisty deszcz lejący na głowy całe wiadra wody zmusza do wstapienia do pierwszego z brzegu. Wchodzimy do przybytku stanowiacego rodzaj namiotowej wiaty zbudowanej na pomoście. Widoki i klimat - bardzo sympatyczne. Do monentu gdy obsługa nie podnosi elektrycznie sterowanych okien przez co robi się odrobine za duszno i parno ale tylko przez chwile. Austriackie jedzonko jest pyszne i niedrogie. Będziemy potem wspominać tą restauracyjkę gdy we Włoszech, smetnie noga za noga wlecząc sie po miasteczkach w poszukiwaniu otwarych lokali... 

Oprócz ładnych widoczków, czystej wody, zadbanych i wypielengnowanych alejek oraz zamku z XVI w. w którym rozgoscił sie niestety wysokogwiadkowy hotel www.schlossveldencapella.com miasto nie ma za wiele do zaoferowania. Ale to wystarczy na jeden miły wieczór z rodziną. Spacerujemy odrobine po mieście by wreszcie wrócic do hotelu i polozyć nasze zmeczone podróżą ciała w przytulne łóżeczka.

Rano śniadanie i w drogę. No może nie od razu... Chwile czasu trwało usunięcie awarii w jednym z aut. Pęknietą obejme na przewodzie chłodnicy usunał mechanik NA STACJI BENZYNOWEJ . Na szczęście znajdujemy taka wyposażona w podnosnik kolumnowy i dobre chęci obsługi (jak dobrze, że nawigacja ma taka funkcję!). 20 Eu + koszt płynu chodniczego załatwiło sprawę.

Dalsza droga, już bez zakłóceń prowadzi nas do granich austriacko-włoskiej i dalej do nastepnego punktu na mapie podróży. Jeszcze dziś czeka na nas Wenecja i Ferrara.
 

Do pokonania na poczatek niecałe 300 km wiec już za chwilę zanurzymy się w wąskich uliczkach poprzedzielanych kanałami pełnymi nienajczystszej wody.

 


wtecz -------  powrót ------ dalej